Królestwo znów potrzebuje bohaterów!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Królestwo znów potrzebuje bohaterów!

---
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  Zaloguj  

 

 Główny salon.

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Cecylia
Mistrz Gry, Szlachcianka
Cecylia


Liczba postów : 181

Character sheet
ytyi: tyiyi

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Główny salon.   Główny salon. EmptyWto Mar 27, 2012 8:14 pm

Piekny, zdobiony na wiktoriański styl salon. Pomieszczenie to jest dosyć duże, na środku stoi stolik do kawy z ciemnego dębu, wokól niego zaś dwie kanapy i trzy fotele. Po prawej od wejścia stoi duży, ozdobny kominek, na ścianach wiszą portrety głów rodu.
--------------------------------------------------------------------------------------
Cecylia weszła szybkim krokiem do domu, nie zwracając na nic uwagi. Rozejrzała się uważnie, lecz ani śladu jej służącego. Westchnęła tylko stwierdzając, że służba pewnie już śpi i z holu przeszła prosto do salonu. Dopiero tam wyjęła jajo spod pazuchy i położyła je na fotelu. Zdjęła płaszcz i kątem oka spojrzała na suknię pokrytą szkarłatem krwi. Nie, zbytnio ją to nie obchodziło. Odwróciła się w stronę smoka, stojąc pomiędzy nim, a jajem.
- Z tego co wiem, wpakowaleś się w spore tarapaty. Jak myślisz, już puścili za tobą list gończy? - Powiedziała przeszywając go wzrokiem. Nie mowiła tego zlośliwie, tylko tak.. Normalnie. Bez zbyt wielu uczuć, jednak nie chłodno. Tak, jakby po prostu o czymś rozmawiala, co na nią i tak było całkiem nieźle. Klapnęła na fotelu obok jaja i wskazała smokowi miejsce na przeciwko jej. Uśmiechnęła się lekko i poprawiła sobie fryzurę przez chwilę milcząc.
- Moją propozycja jest... Hmm... jakby to powiedzieć. Zapewnienie ci miejsca, azylu. W zamian żądam jednak by to jajo należało do mnie. Dostaniesz dach nad głową w tej posiadłości, a także pracę. Będziesz mnie ochraniał, tak się sklada, że już niebawem mogę być w niezłych tarapatach. Dodatkowo, gdy ten malec - wskazała palcem na jajo - się wykluje, będziesz się nim opiekował i uczył wszystkiego. Co ty na to smoku? Przystaniesz na moje warunki? Czy rozpoczniemy walkę, równie bezsensowną jak każda inna? - Spojrzała na niego wyczekująco. Katem oka obserwowała jajo.
Powrót do góry Go down
Vincent
Mistrz Gry, Łowca Głów
Vincent


Liczba postów : 64

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyWto Mar 27, 2012 8:59 pm

Vincent powoli sunął za Cecylią, obserwując otoczenie. Widać, że mieszkała tu szlachta i to bardzo bogata szlachta. Z holu przeszli do salonu, a tam szlachcianka dopiero wyjęła jajo i położyła je na fotelu. Smok postanowił nie rzucać się na nie, coby je skraść, lecz oparł się o ścianę i zerkał na ozdobioną krwistymi plamami suknię Cecylii. Gdy ta zadała mu pytanie, zdjął z głowy kaptur i powiedział cicho.
- Spore... jakiś chędożony dziad nazwał mnie smokiem, a gwardziści podłapali... zupełnie jak stado zidiociałych owiec... jedna coś zrobi - zrobią to wszystkie. - Poprawił włosy i szybko dopowiedział.
- Najpewniej już jestem ścigany, będę musiał albo się ukryć albo zmienić trochę wygląd... a może... - Przerwał nagle, jego głos się zawahał. Uznał, że lepiej nie będzie mówić, iż można by po prostu poszukać smoków i z nimi... a z resztą. Gdy ta wskazała mu miejsce, pokiwał przecząco głową, jednak rozsiadł się w fotelu, zdejmując wcześniej płaszcz i pokazując swoje już dość podniszczone ubrania. Gdy usłyszał propozycję, na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Kusząca propozycja, ale dobrze wiesz, że nie będę dla ciebie pracował za sam dach nad głową. - Szepnął.
- Walka? Nie, mam już na dzisiaj dość kłopotów przez tą cholerną, smoczą krew... - I zamilkł, patrząc to na jajo, to na Cecylię.
Powrót do góry Go down
Cecylia
Mistrz Gry, Szlachcianka
Cecylia


Liczba postów : 181

Character sheet
ytyi: tyiyi

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyWto Mar 27, 2012 9:14 pm

Uśmiechnęła się niewidocznie. A więc, miała go. Spojrzała na niego, właściwie teraz nie było widać ani trochę złości w niej, ani w jej wzroku czy głosie. Była całkowicie spokojna, co raczej dawało jej przewagę w tej sytuacji.
- Cóż, co nieco już usłyszałam o twoich problemach. Jestem w stanie załatwić ci azyl, ale pamiętaj... Nie jestem cudotwórcą i raczej nie możesz się zbytnio wychylać. Zwłaszcza w pobliżu gwardii. - Mówiła tak, jakby już przyjął jej propozycję. W końcu Cecylia nie przywykła do tego, by ktokolwiek jej odmawiał. O nie, od zawsze było tak, jak to ona sobie wymyśliła. A ten plan, choć wymyślony na szybko, zdawał jej się bardzo dobry. Co prawda zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie wynikało z zadawaniem się ze smokiem, w dodatku poszukiwanym, aczkolwiek... Zawsze lubiła ryzyko. Zwłaszcza, gdy ten smok mógł się jej na cos przydać. Spojrzała na portrety wiszące na ścianie. Jej przodkowie zapewne by ją za to wszystko skarcili. Owszem, nienawidzili Lwów, ale zapewne nigdy nei posunęli by się do współpracy ze smokiem. Takie mieli zasady. Cecylia jednak nie miała zasad, a przynajmniej były one luźniejsze w kwestii dobierania sobie wspólników. Spojrzała na niego znowu, gdy usłyszała jego głos.
- Mowiąc, że załatwię ci pracę, miałam na myśli także dogodną zapłatę. Coś jeszcze sobie życzysz smoku? - Bardzo dobrze wiedziała, że jej propozycja musiała być kusząca. W końcu, jeżeli smok naprawdę chce zostać w Romar, będzie jej potrzebował. Na razie postanowiła nie wyjawiać ani słowa na temat jej tajemniczych planów i opozycji zakladanej z krasnoludem. Spojrzała na uśmiech smoka i się uspokoiła.
- To dobrze, bo szczerze mówiąc, mam na dziś dosyć walk i rozlewu krwi. - Spojrzała na jajo zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie jajem, a nie smokiem.
Powrót do góry Go down
Venceslaus
Nienarodzony
Venceslaus


Liczba postów : 24

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyWto Mar 27, 2012 9:41 pm

Otoczenie się zmieniło. Ktoś lekko nim potrząsł, ponosił a potem jajo spoczęło w ciepłym i miękkim fotelu. oczywiście smoczątko nie wiedziało, że to fotel. Uznało jednak, że skoro leży już na jakimś stałym i stabilnym podłożu, może w końcu pozbyć się tej twardej skorupy, jaka zalegała mu nad głową i pod nogami.
Po pojawieniu się pierwszego pęknięcia przez jakiś czas panowała cisza. Smoczątko musiało zebrać siły. Nawet mimo specjalnego kostnego wyrostka na nosie, właśnie do rozbijania skorupy, nie szło mu to specjalnie szybko.
W końcu jednak maluch zebrał się w sobie i wykonał gwałtowny ruch. Kawał skorupy wystrzelił z jaja jak rakieta i upadł tuż pod nogami dorosłego smoka. Maleństwo wydało z siebie pisk bólu, kiedy światło wpadło do jaja i poraziło jego, przyzwyczajone do ciemności oczy. W końcu jednak się blask przestał go razić i maluch nieśmiało wystawił nos przez dziurę.
Powrót do góry Go down
Vincent
Mistrz Gry, Łowca Głów
Vincent


Liczba postów : 64

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptySro Mar 28, 2012 6:33 pm

Wlepił swoje beznamiętne spojrzenie w jajo, gdy Cecylia mówiła do niego.
- To ten krasnolud, tak? - Wyszeptał, po czym wrócił wzrokiem na Irysa.
- Ten z którym rozmawiałaś w diademie... spotkałem go wcześniej, to ktoś ważny? - Zapytał zaciekawiony.
- A to, że nie mogę się wychylać... wiem... - I spuścił nos na kwintę. Szybko jednak się opamiętał i postanowił podejść do jaja. Wpatrywał się w nie przez chwilę, po czym podszedł do szlachcianki na taką odległość, by mógł zareagować w razie ataku. Przymrużył na chwilę oczy i wyszeptał.
- A dlaczego chcesz akurat mnie? Dlaczego mam się zgodzić i... dlaczego mam ci zaufać? - Po czym od razu głośno chrząknął. Nagle do jego uszu dotarło jeszcze jedno pytanie... Zamyślił się przez chwilę, po czym odrzekł.
- Miałbym się trzymać blisko ciebie, czy raczej siedzieć w cieniu, co? - I zwrócił swoją uwagę na jajo. Usłyszał pisk. Smoczątko się wykluło. Momentalnie pojawił się koło niego i patrzył co się dzieje, w sumie nie mógł się doczekać tego, by zacząć uczyć młodego podstaw, nie obchodziło go to, że nie wiedział jak je wytłumaczyć. Odwrócił się w stronę Cecylii i czekał na jej reakcję, oraz odpowiedzi... co z tego, że właśnie smok się wykluwał, jeśli ta miałaby go zaatakować w trakcie tego wydarzenia?
Powrót do góry Go down
Cecylia
Mistrz Gry, Szlachcianka
Cecylia


Liczba postów : 181

Character sheet
ytyi: tyiyi

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptySro Mar 28, 2012 8:19 pm

Gdy zapytał o Dagora zaśmiała się cicho. A więc ich widział. Wpatrywała się cały czas w jajo, kątem oka jednak lustrując to, co robił smok. Nie mogła sobie przecież pozwolić na chwilę nieuwagi, prawda?
- Tak, to ten krasnolud. I zdążyłam usłyszeć o waszym pierwszym spotkaniu. - Przeniosła wzrok na niego patrząc cały czas dumnie i pewnie siebie. Nie, Cecylia zdecydowanie nie należała do osób, które łatwo zgnoić. Miała w sobie ogromną wiarę w siebie i swoje możliwości. Ponad to, wiedziała co potrafi, co nie. I zawsze umiała tak się zakręcić, by wylądować na wierzchu. Ważna umiejętność, zwłaszcza dla kogoś słabego, nieprawda? Spojrzała na niego i uśmiechnęła się pod nosem. Najwidoczniej nie był aż tak głupi, na jakiego mógłby wyglądać. Był po prostu... Bardzo porywczy. Jeżeli Cecylia chciała z nim pracować musiała trochę popracować nad nim. W końcu nie może sobie pozwolić, by przez niego została w jakikolwiek sposób zdemaskowana. Spojrzała na niego nadal się uśmiechając.
- Powiedzmy, że to zasługa krasnoluda. przekonał mnie, że ktoś taki może mi się przydać. Poza tym, jak widzisz, nie mam wyboru, jeżeli chcę zatrzymać to jajo. Nie wątpię, że walczyłbyś o nie równie zażarcie, co ja. - Skończyła robiąc krótka przerwę. Westchnęła cicho i spojrzała na jajo. Och, coś się z nim działo, czyżby smok miał się wykluć za chwilę?
- Preferowałabym, gdybyś trzymał się w cieniu. Mimo wszystko możesz być poszukiwany, a mnie nie przystoi zadawać się z poszukiwanymi osobami. Muszę ładnie zacierać za sobą ślady. Do czasu, aż nie wymyślę w jaki sposób oczyścić cię z zarzutów bycia smokiem... Musisz trzymać sie z tyłu. To jasne? - Spojrzała na jajo. Och, Własnie się zaczęło! Podeszła i stanęła obok Vincenta. Przecież nie może stać z boku, kiedy maly smok się wykluwa! Patrzyła na wstający pyszczek gada i uśmiechnęła się do siebie. Gdyby nie fakt, że wiedziała jak niebezpieczny moze sie stać, powiedziałaby, że jest uroczy.
Powrót do góry Go down
Venceslaus
Nienarodzony
Venceslaus


Liczba postów : 24

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptySro Mar 28, 2012 8:41 pm

Był uroczy! Jak można było nie powiedzieć, że ten maleńki pyszczek jest słodziutki? Był! To oczywiste!
Maluch powęszył chwilę w powietrzu, nawet wysunął lekko rozwidlony język. Zaraz rozpoznał, nawet bez zaglądania na zewnątrz, że obok stoją dwie osoby. I co sobie pomyślał? Taki maleńki, wykluwający się szkrab? Oczywiście że to mama i tata!
Pyszczek zniknął, jajo zaczęło grzechotać gwałtownie. Po chwili wielki płat skorupy odparł od jaja, wyrzucony od dołu silnym pchnięciem. Skorupa wylądowała na głowie dorosłego smoka a biały, lśniący maluch mógł w końcu spojrzeć dwójce swoich przyszłych opiekunów w oczy.
Zapiszczał ucieszony, po czym usiadł i zaczął czyścić skrzydła z ochronnej błony z wnętrza jaja.
Powrót do góry Go down
Vincent
Mistrz Gry, Łowca Głów
Vincent


Liczba postów : 64

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyCzw Mar 29, 2012 1:17 pm

Zacisnął lekko wargi, gdy Cecylii opowiadała o krasnoludzie. Nie odpowiadał, tylko wpatrywał się w jajo. Był ciekawy tego, jak będzie wyglądało nauczenie małego podstawowych czynności dla smoka ważnych. Przykucnął przy nim, a płaszcz rzucił na fotel na którym wcześniej siedział. Po chwili odsunął lekko głowę, by nie zasłaniać smoczątku całego świata.
Gdy Cecylia zaczęła mówić o tym, że to dzięki krasnoludowi Vincent "znalazł pracę" rzucił do niej.
- Ten idiota, który postanowił do każdego strzelać, co? - Uśmiechnął się.
- To nie tak, że walczyłbym o nie zażarcie. Po prostu zabrałbym je i tyle... - Ciągle wpatrywał się w jajo. Gdy skorupka wylądowało na jego głowie, strzepnął ją szybko i rzucił do Cecylii.
- W cieniu, co? W porządku, ale będę potrzebował trochę pieniędzy na nowe rzeczy... - Szepnął. Nowa pracodawczyni podeszła do niego, oboje wpatrzeni byli w wychodzącego ze skorupki Vena. Vincent wystawił do małego rękę i powoli ją przysuwał. Nagle jego wskazujący palec wyprostować się i nie drgną. Chciał zobaczyć jak na niego zareaguje, zanim cokolwiek zacznie robić. Smoczek mógł nie uznać ich za rodziców, a to byłby mały kłopot... żeby chociaż jedno z nich zostało... Zerkał na niego, gdy nagle przypomniało mu się.
- Skoro to twój smok, to nazwij go jakoś... - Po czym przylepił swoje spojrzenie do jej twarzy.
- A tak w ogóle... gdzie mógłbym się przespać? To co ostatnio się działo było dość wyczerpujące... - I całą swoją uwagę zwrócił na smoczka.
Powrót do góry Go down
Cecylia
Mistrz Gry, Szlachcianka
Cecylia


Liczba postów : 181

Character sheet
ytyi: tyiyi

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyCzw Mar 29, 2012 9:21 pm

Słuchała go w milczeniu. Właściwie to powiedziała już wszystko, co do powiedzenia miała. Teraz pochylała się tylko lekko nad smokiem i patrzyła mu w pyszczek. Rany, kto by pomyślał, że jak dorośnie będzie potrafił zmieść całe Romar w mgnieniu oka. Westchnęła. Naprawdę porywała się na dość... Ekstremalne wyzwanie. Mimo to, była pewna tego co robiła. W końcu, smok może się jej przydać. A dwa smoki to już niewypowiedziane szczęście. I w tym momencie pomyślała o Charlotte. I o smokach, które zaklęła w ludzkiej postaci. Czy byłaby na nią teraz zła? Nie, Cecylia nie chciała o tym myśleć. Kierowała się myślą, że to co robi, robi dla dobra rodu. A Charlotte jako jego założycielka chciałaby by Irysy były ważne. A będąc pod władzą Lwów tylko marnieją. Wystarczy spojrzeć na tą posiadłość, niegdyś taką piękną, teraz poniszczoną. Z rozmyślań wyrwał ją głos Vincenta. Uśmiechnęła się pod nosem z jego pewności siebie. Wiedziała, że smoki są silne, ale nie powinien zakładać, że by z nią wygrał. W końcu nie wiedział o niej nic, zwłaszcza o tym jak silna była. Swoją drogą... On chyba nawet nie wiedział, że nie była zwykłym człowiekiem! Ale cóż. Nie zamierzała na razie mu niczego ułatwiać. O tym mogą porozmawiać kiedy indziej, o. Gdy zobaczyła nosek smoka z bliska zbliżyła dłoń odrobinę nierozważnie i nim Vinc zrobił cokolwiek pogłaskała małego po pyszczku. Generalnie było to dosyć niebezpieczne, ale w stanie zamyślenia robi się rzeczy niezbyt przemyślane. Prawda? Spojrzała kątem oka na Vincenta.
- Racja. Trzeba mu nadać imię... - Zastanawiała się przez chwilę. - Co powiesz na Venceslaus? - To było raczej retoryczne pytanie. I tak i tak imię to by zostało. - Mały Venc. - Uśmiechnęła się pod nosem. Nigdy nie miała do czynienia z małym smokiem. Ba! Ona nigdy nie miała do czynienia z małą istotą! I nie wiedzieć czemu na jej ustach zagościł lekki uśmiech i coś ścisnęło ją w sercu. Głaskała smoka po pyszczku i uśmiechała się do niego przyjaźnie. Nie, Cecylia nie była całkowicie bez serca. Ona po prostu taką z siebie robiła i już. Musiała taka być przez większość swojego życia. Do tej pory prawdziwą siebie pokazywała tylko przy rodzicach. A teraz, właśnie tutaj, przy tej malej istocie pokazała, że nie jest tak do końca zimną suką.
- A. Wracając do twojej pracy i pieniędzy... - Tak się zamyśliła, że zapomniała mu odpowiedzieć. - Pieniądze dostaniesz na wszystko czego będziesz potrzebował. Masz mi tylko mówić co kupujesz, wolałabym wiedzieć, że nie trwonisz moich pieniędzy na... kurtyzany chociażby. Pensję będziesz dostawał pod koniec miesiąca. Co powiesz na... - Liczyła coś w myślach. - 5000 złotych monet? Zadowoli cię to? Plus wyżywienie i mieszkanie. To chyba dobra praca, prawda? - Była pewna, że dobra. Ciekawe gdzie by tyle zarobił? Musiałby być chyba kobietą lekkich obyczajów albo wysoko postawionym urzędnikiem! A takim na pewno nigdy nie był. Ach, jak się dobrze spisze, może kiedyś... Załatwi mu jakąś dobrą pracę. Oczywiście jak już będzie królową.
- W ogrodzie mamy całkiem przytulną altanę. Jest tam łoże i fotele... Jak byłam dzieckiem bawiłam się tam, więc wiem, że można tam spokojnie mieszkać. - Opisała mu w skrócie dojście do altany. Tymczasem zdjęła z ramion płaszcz i ostrożnie otuliła nim małego smoka i wzięła na ręce.
- No mały, czas się chyba położyć. - Przez chwilę myślała. - Ej. Co tak właściwie mam mu dać do jedzenia? - Och, pierwsza gafa. Ale skąd niby to miała wiedzieć? Wpatrywała się wyczekująco w bladoskórego.
- A tak w ogóle... Wypadałoby się sobie przedstawić. Cecylia Sathiel. - Skończyła. Pominęła część "z rodu Irysów". Wydało jej się to teraz niepotrzebne.
Powrót do góry Go down
Venceslaus
Nienarodzony
Venceslaus


Liczba postów : 24

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyPią Mar 30, 2012 11:04 am

Maleństwo doprowadzało się do porządku jeszcze przez chwilę. Po wyczyszczeniu skrzydeł oblizał maleńkie pazurki i znów spojrzał na dwójkę człowieków przed nim. Czy ich uznał za opiekunów czy nawet rodziców? No ba! Przecież byli z nim w chwili jego narodzin! Tak samo jak małe kaczuszki, kiedy się wyklują, uznają za mamę tego, kogo pierwszego zobaczą.
Maleństwo wyciągnęło łebek ku palcu Vincenta, kiedy ten się przybliżył. Zaraz jednak potem jednak iny paluszek zaczął go głaskać. Venc odsunął się kawałek, żeby najpierw obwąchać rękę mamy. Dopiero potem dał się pogłaskać a nawet zaczął wtulać w dłoń mamy pyszczek, mrucząc cicho. Zapiszczał cicho gdy nadała mu imię. Oh, ciekawe czy je zapamięta.
W momencie gdy Cecylia otuliła go swoim płaszczem i przytuliła, zaczął mościć sobie w jej odzieniu lepszą pozycję. Następnie ułożył się jak do snu. Spojrzał na swojego tatusia wielkimi błękitnymi oczami i uśmiechnął się po smoczemu, odsłaniając maleńkie igiełki ząbków.
Powrót do góry Go down
Vincent
Mistrz Gry, Łowca Głów
Vincent


Liczba postów : 64

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyPią Mar 30, 2012 8:37 pm

Wpatrywał się w smoczka... w sumie był nawet pociesznym stworzonkiem... Gdy Cecylia uznała, że najlepiej będzie nazwać go Venceslaus... roześmiał się cicho pod nosem. Dziewczyna uśmiechała się, może nie była taka jak Vincent myślał.
- Nie jesteś taka jaka się wydajesz... - Uśmiechnął się lekko do niej. Podszedł i pogłaskał wgapiającego się w niego swoimi niebieskimi oczyma smoczka. Gdy usłyszał o pieniądzach, jego uśmiech stał się jeszcze większy, co dla Daledorfa było raczej nietypową rzeczą.
- Sporo złota... będzie jak z tego skorzystać... Zgadzam się na taką sumę... Na miejsce zamieszkania w sumie też... i tak będę tam tylko spał... - Nagle Cecylia wzięła Vena na ręce, Vincent wgapiał się w to co robiła, aż zadała mu pytanie. Zadumał się na kilka sekund, po czym rzucił.
- Myślę, że najlepsze na początku będą jakieś robaki, potem jakieś porządne mięso... gdy będzie mógł się zmienić w człowieka, to jego dieta zacznie wyglądać tak jak typowego dziecka. - Podszedł do niej i powoli przybliżał swoje ręce do zawiniętego w płaszcz smoczka.
- Wezmę go... i tak muszę się przespać, Cecylio... - Wziął małego na ręce i gdy był już w progu rzucił.
- Jesteś Irysem czy Lwem, co? - Jak wpadł na to, żeby zadać to pytanie? Ona mówiła, że jej rodzina dużo zrobiła dla kraju. Widać że była z Entereth. Na dodatek taki dwór raczej należał do szlachty. I ten zapach, mimo krwi, dało się wyczuć, że nie jest zwykłym człowiekiem. Pachniała jak Asu, ale nie dało się w niej wyczuć chociaż odrobiny strachu... Gdy wychodził krzyknął jeszcze.
- Vincent "Iskariot" Daledorf! Miło mi! - I pokierował się w stronę miejsce gdzie to miał się przespać.
z/t

//PRZEPRASZAM
Powrót do góry Go down
Cecylia
Mistrz Gry, Szlachcianka
Cecylia


Liczba postów : 181

Character sheet
ytyi: tyiyi

Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. EmptyPią Mar 30, 2012 8:58 pm

Uśmiechała się jeszcze przez chwilę głaszcząc małego smoka po głowie i uśmiechając się delikatnie. Jednak słowa jakie wypowiedział Vincent sprawiły, że od razu zniknął on z jej ust, a ona sama chrząknęła głośno maskując swoje zakłopotanie. Miał rację, nie do końca była taka za jaką chciała byś postrzegana. A takie sytuacje jak ta, kiedy ktoś odkrywał jej prawdziwe ja strasznie ją krępowała. Nie chodziło o to, że się siebie wstydziła. O nie. Po prostu wiedziała, że czasami trzeba być trochę innym niż jest się naprawdę. A ona z jej marzeniami i planami musiała naprawdę udawać inną niż była. No może nie do końca, bo niektóre rzeczy zawsze pokazywała takimi jakimi były. Sam fakt, że dzisiaj kogoś zabiła i nie ruszyło ją to wcale. Ani trochę. Nie żałowała przez chwilę. Więc jednak nie była dobra. Przynajmniej nie do końca. Ale robiła to dla wszystkich Irysów. Dlatego też uważała, że wszystko co robi jest do wybaczenia. Czy się myliła? Kto wie. Sama Cecylia była święcie przekonana, że została wybrana do wielkiej roli w całej rodzinie. Że to ona miała zająć się detronizacją Lwów i przejąć władzę w Eterneth. Dlatego też była taka a nie inna. Spojrzała tylko na smoka kątem oka.
- Jestem taka jaka jestem. Z resztą, skoro będziesz od jutra cały czas bardzo blisko mnie przekonasz się, że ja potrafię przywdziać wiele twarzy. - Głaskała po główce Venca i zadziwiała sama siebie. Kto by pomyślał, że taki mały smok może być taki uroczy! Zaśmiała się pod nosem widząc uśmiech Vincenta. A śmiałby jeszcze narzekać! No nic, kiwnęła tylko głową i wstała odsuwając się od małego. pogłaskała go jeszcze ostatecznie po łebku i rozejrzała się po pokoju.
- Jakbyś mógł załatwić dla niego jedzenie... Byłoby bardzo dobrze. Ja muszę odpocząć. Zdecydowanie. - Ziewnęła niezauważalnie. Cóż, najpierw wypadałoby się jednak umyć. O tak, czuła krew i odór browaru. Zdecydowanie nie tak powinna pachnieć taka panienka jak ona. Oj, zdecydowanie nie! Dlatego też, bez żadnych ceregieli wyjęła kwiat z włosów i zaczęła zbierać się do wyjścia. I wtedy on też zaczął się zbierać. No cóż, musiała przyznać, ze dobrze, że wziął małego. Przynajmniej wiedział jak powinien się nim opiekować. Chociaż w sumie Cecylia uważała, że Vincent powinien się udać z małym do pokoju a nie do altany.
- Skoro zamierzasz z nim spać... Śpijcie w domu. Dzieci nie powinny spać w altanie. - Mimo tego, że Cecylia cały czas ukrywała swoje uczucia, widać było, że nie jest aż tak bezwzględna. W końcu... Kto bezwzględny litowałby się nad dzieckiem-smokiem? Opisała Vincentowi jak dojść do pokoju i gdy juz myślała, że sobie poszli on jeszcze coś do niej powiedział. Ach. Więc jednak nie jest taki głupi, myślała. Uśmiechnęła się, ale nie miało to nic wspólnego z byciem miłym, o nie. Nikt, kto spojrzałby na ten uśmiech nie nazwałby go przyjaznym. Od taki usmiech... Dosyć nieprzyjemny.
- Irysem. - Odpowiedziała krótko, ale słychać w jej głosie było, że jest z tego bardzo dumna. - Gdybym była Lwem nigdy bym się do tego nie przyznała. - Tym jednym zdaniem oznajmiła swą pogardę dla tego rodu. Tak, nienawidziła ich i to było widać na każdym kroku. Gdy Vinc wraz z Vencem zmyli się z salonu ona także wyszła. Skierowała się do łaźni, żeby zmyć z siebie wszystkie brudy dzisiejszego dnia. Potem zamierzała spalić suknię, choć było jej bardzo szkoda, a potem pójdzie spać. Tak, to był bardzo ciężki dzień. Ale jaki owocny! Uśmiechnęła się pod nosem i już jej nie było.

z/t
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Główny salon. Empty
PisanieTemat: Re: Główny salon.   Główny salon. Empty

Powrót do góry Go down
 
Główny salon.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Główny hol.
» Rynek główny.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Królestwo znów potrzebuje bohaterów! :: yuoygp :: Posiadłości w Romar :: Posiadłość Irysów-
Skocz do: